Zakluczona miłość
Spacerowałam dziś wśród obietnic wiecznej miłości, przysiąg pełnych wierności, oczekiwań długoletnich związków, zamkniętych w metalowych, małych kłódkach, wielkich nadziei, że to TEN lub ONA. Każda z tych malutkich strażniczek to osobna historia miłości od pierwszego wejrzenia lub tej zrodzonej z wieloletniej znajomości. Jest ich sporo, a ciasno zawieszone jedna obok drugiej, tworzą ściany, w których znajdujemy czasem wyłom, bo ktoś przestał kochać. Nie wiem jak wiele siły potrzeba, by przerżnąć kłódkę, ale wiem, że związek zbudowany na słabych fundamentach podda się nawet lekkiemu powiewowi wiatru. Natomiast temu, którego fundamenty sięgają głęboko w ziemię, nie groźne burze a i tornada czasem udaje im się przetrwać.
Ciekawe czym w przeszłości zastępowano kłódki na mostach i kładkach? Ale patrząc na związek moich dziadków czy rodziców widzę, że nie potrzebowali zamykać swoich uczuć i wyrzucać kluczyka do rzeki, bo byli pewni siebie. I oczywiście ich życie nie było prostą drogą do raju, a wręcz przeciwnie, często szli skrajem nieba, skrajem piekła, to potrafili wiele wybaczyć i żyli razem długo i chyba … ostatecznie szczęśliwie.
Patrząc na te niezliczone ilości przyrzeczeń wiszących na kładce Bernatka, zastanawiałam się, ile jest tu pogrzebanych uczuć, ile z tych związków nie przetrwało próby czasu, a powodem było zwykłe lenistwo, by poznać drugiego człowieka. W tym niezwykle szybkim życiu (choć zdecydowanie podczas pandemii miałam wrażenie, że patrzę na świat w zwolnionym tempie), oczekujemy prostych rozwiązań, nieskomplikowanych uczuć, aplikacji, które pokierują naszym życiem, gotowych scenariuszy. Mamy fast foody, fast adventures, fast drive, fast answers i fast love (często zamknietą w metalowej kłódce).
Zatem nie ma miejsca na refleksję, na powolne odkrywanie partnera/partnerki, na przeczytanie jego/jej historii. To zajmuje zbyt dużo czasu i wymaga zaangażowania! Choć można szybko pokochać, ale czy chcielibyśmy potem szybko i pobieżnie żyć?
Mnie ta opcja nie odpowiada. Nie mam swojej kłódki, bo wybrałam otwartą przestrzeń na emocje. Nie chciałam też, by moja miłość zawisła gdzieś zapomniana nad wolno płynącą rzeką. Mam ją w sercu.
A Wasza, gdzie znalazła swoje miejsce?