Wspomnienia
Zauważyłam ostatnio, że mam pewien problem z pamięcią. Nie z tą, związaną z latami, które minęły. Ta działa doskonale. Zawodzi mnie ta codzienna, ta, która powinna mi ułatwiać życie.
Weźmy choćby listę rzeczy do zrobienia. Pięć punktów, które powtarzam sobie w myślach, żeby nie zapomnieć. Ale ledwo wykonam drugi, a trzeci już znika w nicości. Wchodzę do innego pokoju – i nagle czysta karta. Stoję na środku i nie wiem, po co tu przyszłam. Co miałam zrobić?
Ale w tej samej chwili, gdy tracę kontrolę nad teraźniejszością, przeszłość upomina się o swoje. Wspomnienia sprzed lat wracają – nieproszone, niezapowiedziane, nachalne.
Nie zapraszałam ich tutaj.
Nie zamawiałam seansu retrospekcji, który uruchamia się bez mojej zgody.
A jednak.
Kilka dźwięków, zapach, przypadkowe słowo – i już. W jednej chwili przenoszę się tam, gdzie byłam dawno temu, choć całym sercem chciałam tam nie wracać. Widzę sceny, które powinny już wyblaknąć. Czuję emocje, które dawno powinny się wypalić. Wspomnienia, które zamknęłam na klucz, rozrywają drzwi z impetem. I znów to samo – ucisk w żołądku i ciężar na klatce piersiowej.
Pamięć jest przewrotna. Gubi to, co potrzebne, a pielęgnuje to, czego wolałabym nie mieć. Każe mi wracać do miejsc, które dawno opuściłam, i zapominać o rzeczach, które mam tu i teraz.
Może kiedyś to się wyrówna.
Może któregoś dnia będę pamiętać tylko to, co warto.
Może… Ale dziś?
Dziś znów stoję w pokoju, zapomniawszy po co przyszłam – ale za to pamiętam rzeczy, które powinny zostać zakopane.
Wspomnienia to dziwne stworzenia. Niektóre uciekają, inne nigdy nie chcą odejść.