Wspinaczka
Jestem mamą. Mam w sobie wszystkie barwy i odcienie emocji. Nie wiem w jakim nurcie wychowałam swoje córki, bo głównie towarzyszyła mi intuicja, a serce podpowiadało jaki rytm nadać mojej relacji z dziewczynkami.
Obraz macierzyństwa miałam zdecydowanie wypaczony, ale resztki zdrowego rozsądku pozwoliły mi nie do końca uwierzyć, że ciąża to magia, poród to najlepsze, co mnie może spotkać a matka polka to ideał, do którego powinnam dążyć.
Ciąża była podwyższonego ryzyka, szczególnie ta druga, bo okazało się, że byłam już stara i trzeba mnie było otoczyć szczególną troską. Porody, choć szybkie, to jednak nie były to mistyczne doznania, ani też nie przypominały romantycznej kolacji we dwoje z lampką wina. Fakt, małżone mi towarzyszył, ale wino przypominał jedynie kolor jego twarzy, choć czasem zbytnio zieleniał. Niezaprzeczalnie, gdy już dziewczyny postanowiły wydać z siebie pierwsze dźwięki, to pierwsze spojrzenie w ich oczy było jak dotknięcie skrzydłami anielskimi, jakimś momentem, w którym moje serce napełniło się bezgraniczną miłością. Dzięki temu, przy każdym, przekraczaniu granic i testowaniu mnie, moje serce (dodam pełne miłości) nie pozwalało na oddanie ich do okna życia . Żarty żartami, ale wychowanie zawiera w sobie opiekę, wychowanie umysłowe, estetyczne, fizyczne, moralne, społeczne i jeszcze mam przygotować moje dzieci do życia rodzinnego i zawodowego! I niby skąd, ja, młoda mama (wtedy lat 28, to niby nie taka młoda) miałam wiedzieć jak mam udźwignąć te wszystkie zadania? I o ile pokazujemy często dzieciom swoje preferencje literackie i muzyczne, nasza estetyka staje się przez lata dominującą w ich życiu, podobnie z zasadami to co w momencie, gdy brak nam przykładowo wzorców rodzinnych? Pytań jest mnóstwo, a odpowiedzi zasadniczo brak. Choć oczywiście Internet serwuje radę za radą, blogów rodzicielskich mamy pod dostatkiem, mamy i tatowie dzielą się swoimi przemyśleniami, ale każdy musi znaleźć swoją drogę stworzenia relacji ze swoim dzieckiem. Warto zatrzymać się i posłuchać co mówią do nas nasze dzieci, pokazać im, że jesteśmy i ich widzimy. Być Mamą i Tatą, nie tylko opiekunami.
Z biegiem lat słowo mama nabrało dla mnie innego znaczenia, niż w dniu, w którym zobaczyłam dwie kreski na teście. Mam wrażenie, że wspinam się na wysoką górę, i jest to mega trudna wspinaczka. Już nie raz pocharatałam się o skały, zawisłam nad przepaścią, ale też zobaczyłam cuda natury i widoki zapierające dech w piersiach. Towarzyszy mi w tej podróży każda emocja – od gniewu po miłość. Ale wiem, że gdy wejdę na szczyt, to będzie oznaczało, że moje dzieci są gotowe na swoje wspinaczki, czymkolwiek, by one dla nich nie były.
Jestem Mamą w każdym kolorze, zapachu, smaku i dźwięku, w każdej sytuacji, w każdym momencie.
Jestem Mamą pełną emocji.
Jestem Mamą.