Ta strona używa cookies Google Analytics.
Czytaj więcej na policies.google.com

Czyli blog o tym, że kręgosłupowi moralnemu może czasem wypaść dysk.

Lista wpisów

Warto czekać

Tak się porobiło, że nie pisałam dłuższą chwilę, bo święta, barszcz, karp, choinka, prezenty, rodzina, chaos… czyli wszystko to co lubię. I co ciekawe, z roku na rok jest spokojniej. Mniej zamieszania, stresu, spinania się. Okien nie umyłam, podłoga nie do końca błyszczała, kurz niby wytarty, ale założę się, że na półce z książkami (jednej z wielu) gdzieś się zachował . Owszem, łazienka lśniła, ale to zasługa mojego dziecka, które w świątecznej atmosferze wyczyściło nawet moje pędzle do pudru.

I było pięknie. Mimo pandemii. Mimo strachu. Mimo kolejnych newsów na temat zachorowań. Mimo…

Patrzyliśmy na siebie z wrażliwością i czułością. Każdy pomyślał swoje życzenia i złożył je pod choinką, która w tym roku symbolizowała nadzieję. Ubrana w kolorowe banki, łańcuchy, ręcznie robione ozdoby i otulona światełkami, dumnie mówiła – patrzcie, jestem! Czy to wojna, czy stan wojenny, czy pandemia… jestem, bo daję nadzieję i miłość.

A prezenty w tym roku zajęły sporo miejsca, by najmłodsi mogli cieszyć się nimi jak tylko najmocniej potrafią. Zamknięci w domach, ograniczeni czterema ścianami, skazani na samotność radzili sobie na ile tylko mogli.

A my? Też cieszyliśmy się każdym centymetrem normalności. Tylko maski i dezynfekcja rąk przypominały podczas zakupów, że coś dziwnego dzieje się na świecie. Ale lista produktów była długa, jak co roku. Prace w kuchni nie zmieniły się kompletnie – ciasto na pierogi, wywar na barszcz, sałatka warzywna itp., itd….

I stół jak co roku ozdobiony zielonymi gałązkami, z wyprasowanym obrusem, ze sztućcami wyciągniętymi na specjalne okazje, z błyszczącymi szklaneczkami na wodę i lśniącymi blaskiem świecami.

Życzę sobie co roku, by magia świąt wprowadziła się do naszego domu na stałe. By czułość budziła nas co rano, wrażliwość towarzyszyła do wieczora a namiętność tuliła do snu. W sumie tak niewiele trzeba – wystarczy ją w sumie zaprosić, znaleźć miejsce w sercu i pielęgnować: dobrym słowem, kubkiem herbaty, czułym spojrzeniem, ciepłym pledem… Dużo? Chyba nie, ale czasem brakuje nam cierpliwości i szlak trafia wszelkie starania a magia pęka jak przekłuty balonik. Czekamy wtedy na kolejne święta, by przy kolorowej choince i pięknie przystrojonym stole obdarować się tym co najlepsze – czasem dla najbliższych, niespieszną rozmową, dobrą myślą.

Warto zatem czekać na wzloty serca. Uważajmy tylko, by upadki nie były zbyt bolesne, gdy już magia opuści progi naszego domostwa.