Upadek
Czasem trzeba upaść.
Poranić o słowa pełne głupoty, połamać skrzydła, poczuć ból, który przenika całe ciało. A potem wstać, otrzepać się, skleić skrzydła i iść dalej.
Ale co, gdy ciągle spadasz i spadasz?
Długo i powoli. Obijasz się o ludzką głupotę, uderzasz o emocje, które nie są twoje, zahaczasz o kolce zawiści, wyświetlasz obrazy wspomnień, które już dawno wymazałaś, ale jak widać nieskutecznie. Czasem, niczym w tunelu strachu, wyskakują twoje prywatne demony, które schowałaś do szafy, ale jednak udało się im wydostać – w sumie, to i tak spadasz, wiec jest nadzieja, że rozbiją się o kolejny wyłom w skale.
A co gdy ty się roztrzaskasz?
No nic. Bo potem już nic nie będzie.
Ale jest nadzieja, że nie spadasz sama. A poza tym może został ktoś, kto rzuci linę i pociągnie cię ku górze.
Połamana, poobijana, poraniona, możesz iść dalej. A gdy znów zaczniesz spadać, pamiętaj, że nie jesteś sama.