Układ z korą
Codziennie obserwuję bitwę pomiędzy moim układem limbicznym a korą przedczołową. Nie wiem nic na temat ich uzbrojenia, ani nie znam metod walki, ale jestem pewna, że tłuką się niemiłosiernie!
Od wielu lat nieustannie wygrywa ten pierwszy. Kora, choć podejmuje różnorodne próby, to jednak ponosi klęskę za klęską.
Dla niewtajemniczonych, zdradzę, iż układ limbiczny odpowiada w mózgu za emocje i impulsywność, a kora zaś za koncentrację czy planowanie działań wraz z ich konsekwencjami. Czy coś z tego wynika? Na pierwszy rzut oka głównie to, iż u mnie góruje impulsywność i emocje – ale to nic nowego. Natomiast rywalizacja układu z korą prowadzi do …. zwlekania, ociągania się. Zapytacie może teraz, ale że co w tym dziwnego – każdy czasem spóźnia się, odkłada coś na za chwilkę – jak mawia mój mąż „życie”! Tyle, że ja złudnie wierzę, że każde odłożenie czegoś w czasie jest dobrym posunięciem, bo w danej chwili przynosi ulgę. Cieszę się, że zaplanowałam to zadanie na później. A potem, na kolejny dzień, a potem przepisuję z jednej listy na drugą i na trzecią… W pozyskanym czasie angażuję się zazwyczaj w jakieś kolejne działanie, które generuje punkty na rozbudowanych już listach, lub też zwiększa ilość karteczek nad biurkiem. A ściana przypomina już tęczę .
Przypominam, że to co miałam do wykonania na początku nie zniknęło, nie wykonało się same, ani nikt litościwie nie zrobił tego za mnie. Na początku pojawia się lekka nerwowość. Potem narasta stres i wkurzam się na siebie, żem głupia, bo znów mam zaległości. Na innych – no bo jestem w stresie. I na układ limbiczny, że wygrał, a na korę, że przegrała.
No i teraz pozostaje zadać sobie pytanie – a może jestem leniwa? Ale po głębszej analizie wychodzi mi, że jednak nie. Mam po prostu tendencję do odraczania w czasie tego, co nie jest przyjemną czynnością – zaznaczam dla mnie. Gdy stoję przed wyborem wypełnienia kolejnych papierków, uzupełnieniem dokumentacji a wpisem na blogu – wbijam się w klawiaturę.
Zatem mój drogi układzie limbiczny, moja droga koro przedczołowa – może czasem zawrzyjcie pokój, bym zwalczyła prokrastynacją (kocham takie słowa), czyli moje zwlekanie i rączo zabrała się do pracy. Będę miała wtedy z głowy, to co trudne, a potem pozostanie mi czas na rokoszowanie się przyjemnymi obszarami mojej pracy.