Tęsknota
Strasznie tęsknię.
Za czasem gdy serce było wolne od niepokoju.
Za głową, w której myśli poukładane były kolorami radości, a nie zabarwiały się odcieniami szarości i czerni.
Za miejscami, w których czas płynął niespiesznie i za tymi, którzy odeszli i już nie wrócą.
Za rozmowami o Cartazarze i Hłasce, filmowymi olśnieniami, kieliszkami taniego wina i młodzieńczym buntem.
Za światem, w którym uważność na drugiego człowieka nie jest przereklamowana, a wrażliwośc nie postrzegana jest jako przekleństwo. Za strachem przed pająkami, a nie lękiem, który nie pozwala oddychać. Za czekaniem na pocztówkę z pozdrowieniami, a nie nerwowym skrolowaniu ekranu komórki, czy ktoś dostrzegł nas i polubił.
Za momentem, w którym zakochałam się w oczach moich córek i świat stanął wtedy w miejscu, by po latach rozpędzić się do prędkości, w której tak trudno się zatrzymać.
Za czasem, gdy spotkanie z przyjaciółmi nie wymagało wielotygodniowych negocjacji z kalendarzami. Tęsknię, za nimi.
Ale nie tęsknię za ludźmi, którzy głupotą, małostkowością, zawiścią i przekonaniem o swojej zajebistości zagłuszają świat.
Za informacjami bombardującymi nas z każdej strony, o ludzkiej nienawiści, agresji i śmierci.
Za światem, w którym dzieci nie chcą żyć.
Mam jednak w sobie myśl, że to za czym tęsknię, dało mi wrażliwe spojrzenie na świat i niech to pozostanie do końca moich dni ze mną