Spotkanie
Spotkałam rozpacz, choć nie jestem do końca pewna czym jest.
Czy spadaniem w otchłań? Ciemnością? A może pustką w oczach? Lalką bez głowy? Koszmarnym wspomnieniem uwięzionym w duszy? Lękiem paraliżującym każdy fragment ciała?
A może jest kimkolwiek lub czymkolwiek innym, ale jednego jestem pewna – jest czarna i pełna smutku. Otula, zajmuje centymetr po centymetrze twoje ciało, oplata niczym sieć. Powieki stają się coraz cięższe, znika radosne spojrzenie, kąciki ust drżą niespokojnie, głowa już nie unosi się wysoko. Czujesz, że nie ma ciebie w tobie. Jesteś gdzieś obok, uwieziona we własnych przekonaniach.
Patrzyłam w oczy rozpaczy. Były czarne i piękne. Nie było w nich miejsca na nic, poza smutkiem.
Dziewczynka, którą spotkałam niosła ciężki bagaż. Zbyt ciężki jak na jej kilkanaście lat życia. Jej myśli nie krążyły wokół młodzieńczych miłości, zabaw czy towarzyskich spotkań. Zamieszkał w niej lęk, rozczarowanie, niepewność. Gasło w niej światło.
Gdy jednak spotkały się nasze spojrzenia ujrzałam w jej czarnych oczach delikatne światło nadziei. W końcu to ona ostatnia gasi światło, a ciągle była tam.
Boję się rozpaczy. Choć czasem bywa i moim gościem. Ale mój dom jest pełen pokoi, w którym może zamieszkać i być mało uciążliwym gościem. Dom budowałam latami. Zamieszkały tam emocje, pragnienia, marzenia, przekonania. Gości u mnie pod dostatkiem. Właściwie domowników. Ale czarnookoa dziewczynka nie ma takich przestrzeni i rozpacz rozpycha się w niej. Zamyka drzwi, przygasza światła, zamienia dom w twierdzę nie do zdobycia. Wyobrażam ją sobie jako okrutną królową, która zabija wszystkich, którzy ruszają na pomoc dziewczynce. Chce zawładnąć nie tylko jedną duszą, ale wieloma, bo jest nienasycona.
Może jednak jest na nią sposób? Miłość, czułość, wrażliwość. Bądźmy uważni, bo walka dobra ze złem nie toczy się tylko w bajkach.