Ta strona używa cookies Google Analytics.
Czytaj więcej na policies.google.com

Czyli blog o tym, że kręgosłupowi moralnemu może czasem wypaść dysk.

Lista wpisów

Remont

Centymetr po centymetrze zdzieram z siebie warstwy nakładane latami, tak jak na mebel, którego nie chce nam się zeszlifować, więc malujemy go co jakiś czas, by nabrał blasku. Moje warstwy są moim pancerzem, przy czym część farby jest toksyczna i staje się coraz bardziej niebezpieczna. Nałożyłam na siebie strach, złość, smutek, asekuranctwo, niepokój, wstyd, tchórzostwo. Pamiętam też, że próbowałam położyć warstwy asertywności, odwagi czy poczucia wartości, ale szybko odpadały całymi płatami. Malarz ze mnie kiepski jak widać. Czasem, co prawda, udaje mi się coś zaprojektować. Wrzucam potem w naszkicowany kontur piękne barwy, ale ciągle zapominam, że pod spodem jest tyle niezeskrobanych warstw, że ta nowa nie ma szans na przetrwanie. Nie jestem też jedynym malarzem. Wielu dorzuciło maźnięcie pędzlem a inni kolorowe kleksy.

Wiem. Muszę w końcu centymetr po centymetrze zdejmować toksyczne powłoki, aż dojdę do ściany, która pozbawiona będzie wszelkich zanieczyszczeń. Wydawałoby się, iż to łatwy proces, ale materia, z jaką przychodzi mi się zmierzyć nie jest aż tak przyjazna jak ściana. Choć jedna i druga może być chropowata i wymagać zagruntowania. Stoję ze szpachelką przed lustrem i zrzucam te warstwy. Coraz lepiej widać pęknięcia, odpryski, blaknięcie kolorów, które kiedyś dumnie błyszczały. Ale czas już na takie zmiany. Czuję, że jeszcze trochę, a rozpadnę się, jak wymagająca remontu stuletnia chata. Odkrywam podczas tego procesu zapomniane obrazy i zastygam we wspomnieniach. Wiele z zadrapań zdaje się już nie boleć, ale ciągle są widocznym śladem. A może nie powinnam się ich pozbywać, by jak moje zmarszczki opowiadały historię życia? Chyba jednak zmarszczki będą wystarczającym świadectwem :).

Zatem pracy ciąg dalszy. Jak długo potrwa ten remont – nie wiem. Zawiadomiłam sąsiadów o jego uciążliwości, więc może nie wyprowadzą się do jego zakończenia.

Mam już pomysł jakimi kolorami zapełnię oczyszczone ściany mego domu. Szerokim pędzlem nałożę to co nieszkodliwe dla mnie i dla moich bliskich.

Ale póki co trwa remont. Ciekawi mnie tylko, czy odkryję jeszcze coś zapomnianego w najniżej położonej warstwie. Byleby nie trupa w szafie!