Połamane skrzydła
Wojciech Młynarski, w jednej z moich ulubionych piosenek śpiewał
Jeszcze w zielone gramy, chęć życia nam nie zbrzydła
Jeszcze na strychu każdy klei połamane skrzydła.
Życie nie jest pasmem nieustannych wzlotów. Często upadamy łamiąc sobie skrzydła. Zdarza się nam poranić o ostre jak brzytwa słowa, a nasze głowy są mapami naszych potknięć. Podnosimy się otrzepując pył z kolan i idziemy dalej. Ale czy zawsze? Czy za każdym razem mamy siłę, by wstać bez pomocnej dłoni. A jak nam się już uda, to czy blizny nie odzywają się po latach?
Kto z Was udaje się wtedy do lekarza, szuka pomocy u specjalisty? Raczej nikt, bo dopóki stan nie jest dramatyczny, bliski załamaniu nerwowemu, to radzimy sobie sami (przecież od lat nas uczono, że nie można być miękkim, tylko twardym trzeba być!).
Tylko jak skleić złamane skrzydło? Taśma dwustronna może zaszkodzić piórom, sznurek nie utrzyma konstrukcji, zszywacz raczej też nie pomoże, klej na gorąco, który jak wiemy jest dobry na wszystko (prawie) może poparzyć. Zatem jak?
Znam kilka sposobów – to magiczny pyłek, który stosują Czarodzieje i Czarodziejki w bajkach. Czasem zaklęcie, które znajdziemy na kartach księgi zaklęć. Ziołowa mikstura warzona w kociołku, z dodatkiem promienia słonecznego i porannej rosy też mogłaby się sprawdzić. W bajkach zawsze znajdziemy sposób na zaradzenie trudnym sytuacjom. Czasem trzeba udać się w odległe krainy, powalczyć ze stworami, wyjść na najwyższą górę, przepłynąć najgłębsze jezioro, by zdobyć tajemniczy korzeń, niezbędny składnik naszej mikstury. Prawie jak w życiu. Tylko tu wszystko kończy się dobrze, a czy w życiu też?
To zależy od nas. Czy umiemy czytać bajki i odnajdywać w nich proste recepty, przepisy na dobre życie, odczytywać metafory, szukać rozwiązań najbliżej a nie najdalej, najprościej a nie komplikując wszystko dookoła.
Bajki mają cudowną moc uzdrawiania. Leczą draśnięcia kilkoma obrazami i słowami. Na większe skaleczenia potrzeba dłuższych historii. Ale każda ma siłę w prostocie. Miłość to miłość, radość to radość, smutek to smutek. Czarny charakter jest czarny, ale co ciekawe, ma szansę, by stać się białym. Bo w bajkach może zdarzyć się wszystko – prawie jak w życiu.
Dlatego myślę, że czasem warto poczytać bajki, zasłuchać się w historiach niosących dobre słowo i morał. Zamknąć oczy i przenieść się do świata dziecięcych marzeń. Pozwolić swojemu wewnętrznemu dziecku dojść do słowa i nacieszyć się tym, że nic nie musimy, tylko możemy!
Jedno jest ważne, jak wrócicie, nie zamykajcie znów dziecka w szafie. Pozwólcie mu czasem Was poprowadzić. I czytajcie bajki. Swoim dzieciom i sobie.
Bo bajki mają moc naprawiania świata.
Naklejcie sobie bajkowy plasterek na złamane skrzydło i zobaczcie jakie cudownie się zrośnie, byście mogli znów latać.