Ta strona używa cookies Google Analytics.
Czytaj więcej na policies.google.com

Czyli blog o tym, że kręgosłupowi moralnemu może czasem wypaść dysk.

Lista wpisów

Odchodzenie

Przychodzimy i odchodzimy. Fizycznie, emocjonalnie, symbolicznie. Tymczasowo i na zawsze.

Nie sposób jednak pogodzić się z odchodzeniem najbliższych.  Choć Tato ma się dobrze. Zdrowie mu dopisuje.

Czasem zakaszle, ponarzeka na ból w nodze, ale nic więcej go nie dotyka. Poza nieuleczalną i postępującą chorobą neurodegeneracyjną prowadząca do śmierci.

Poza tym ma się dobrze. Ale odchodzi.

Moje serce reaguje z opóźnieniem. Najpierw działam, wykonuję zadania a potem, gdy już jest cicho, czuję skurcz. Znów powietrze swobodnie nie przepływa.

Czuję. Bardzo. Czasem wolałabym tylko działać, ale emocje nie pozwalają mi o sobie zapomnieć. Dopominają się o należne im miejsce. Są jak niechciani goście w niedzielne popołudnie.

Bezsilność rozlewa się po całym moim ciele i osłabia. Widzę, że odchodzi a ja nie mogę go zatrzymać.

W tym odchodzeniu mieści się smutek, złość, żal, rozczarowanie, wyrzuty sumienia, miłość. Ale nie ma nadziei.

 

A w odchodzeniu na drugą stronę mieści się rozpacz. Rozpycha i mości się, jakby chciała zamieszkać z nami do końca życia. Korzysta z naszych zasobów i powolutku odbiera nam siły. Walka z nią wydaje się być z góry przegrana, jednak, gdy przypomnisz sobie o tych, co pozostali, to szanse na wygrane rosną. Potem towarzyszy ci głównie tęsknota. W moich snach spotykam tych, którzy odeszli a rano budzę się z czułym wspomnieniem.

Więc odchodzenie bywa śmiercią, chorobą, zdradą, rozwodem, osamotnieniem.

I choć czasem dobrze się dzieje, gdy coś odchodzi w niepamięć, ale nie wtedy gdy bardzo pragniemy pamiętać.