Ta strona używa cookies Google Analytics.
Czytaj więcej na policies.google.com

Czyli blog o tym, że kręgosłupowi moralnemu może czasem wypaść dysk.

Lista wpisów

Lady

Unikałam jej jak ognia. Szukałam wszelkich możliwych alternatywnych dróg, byle tylko nie stanąć z nią twarzą w twarz. Słyszałam o niej same najgorsze rzeczy: że jest złośliwa, zawistna, zazdrosna, przekonana o swojej wyższości, narcystyczna i drażliwa. W mojej wyobraźni była niczym Cruella De Mon – może nie chciała zrobić ze mnie płaszcza, ale z pewnością próbowałaby mnie sobie podporządkować.

Jednak spotkanie z nią było nieuniknione, bo mówią, że to naturalny etap w życiu każdej kobiety. No nie wiem, czy taki naturalny! Naturalne to mogą być zioła, kosmetyki, kolory… ale mgła mózgowa? Jej objawy sprawiają, że czuję się, jakby ktoś odebrał mi mózg – myślę wolniej, mam trudności z koncentracją, tracę pamięć krótkotrwałą, a moje procesy myślowe działają w tempie ślimaka.

A emocjonalnie? Jestem tykającą bombą! Drażliwość to moje drugie imię, nastrój waha się jak huśtawka, ludzie mnie irytują, a stany lękowe są na porządku dziennym. I to wszystko nazywają „naturalnym”? To ja wolę być sztuczna! Bo jeśli do tego dorzucimy jeszcze uderzenia gorąca, to już naprawdę za dużo! Too much.

No i w końcu się spotkałyśmy. Przedstawiła się jako Lady Klimakteria, choć gdybym to ja miała ją ochrzcić, nazwałabym ją Hormonella. Wyglądała niesamowicie elegancko! Miała na sobie długą, czerwoną suknię, przepiękne szpilki – takie, w których ja bez dwóch zdań wybiłabym sobie zęby – i emanowała seksapilem. Zdecydowanie moje przeciwieństwo.

Zaprosiła mnie na wino, jakby nigdy nic. Oznajmiła, że wprowadza się na dłużej i żebym się niczym nie przejmowała. Obiecała, że postara się nie sprawiać kłopotów, ale uprzedziła, że mogę spodziewać się pewnych zaburzeń w dotychczasowym trybie życia. Przyznacie, tupet miała! No ale cóż, niewiele mogłam zdziałać – menopauza na dobre rozgościła się w moim domu. Nie wiem, czy uda mi się przyzwyczaić do tej niechcianej lokatorki, ale wygląda na to, że nie mam wyboru. W końcu to naturalny etap w życiu każdej kobiety, więc chyba muszą ją „oswoić”. Przyjaciółkami raczej nie zostaniemy, a nasze pożegnanie zapewne będzie dość chłodne. Na moment jej wyprowadzki będę jednak musiała jeszcze trochę poczekać.

Ale już ćwiczę tekst „Goodbye, Lady Klimakteria”.