Księgowanie emocji
No to święta za nami. Te kilka dni, które dostajemy co roku, mają nam pomóc w zatrzymaniu się na chwilę i zastanowieniu się nad tym co dla nas ważne. To ciekawe, że akurat w tym okresie ma na nas spłynąć olśnienie i natchnienie. Przez cały rok nic, aż tu nagle choinka, wigilijna wieczerza i opłatek ma pomóc nam być lepszymi, wrażliwszymi i bardziej kochającymi. Składamy wszystkim życzenia spokoju, szczęścia, miłości – sami otrzymujemy mnóstwo ciepłych słów. Tylko dlaczego święta nastrajają nas do dawania dobra, a nie każdy dzień roku? Czy coś stoi na przeszkodzie, byśmy na co dzień byli szczodrymi?
Czasy, w których przyszło nam żyć, to czasy, w których liczy się „JA”. Wszystko nakierowane jest na polepszanie naszego nastroju, dbanie o nasz dobrostan, o nasze szczęście osobiste. Skupiamy się na sobie a nie na innych. A tak naprawdę dawanie ma o wiele głębszy sens, niż tylko branie. Przeczytałam ciekawe zdanie ostatnio, iż „ludzie, którzy zastanawiają się, jak kochać innych, są znacznie szczęśliwsi niż Ci, którzy rozmyślają jak być kochanym” i całkowicie się z nim zgadzam. Dla mnie o wiele ważniejszym jest dzielić się tym co mam, wewnętrzną energią, dobrem, uśmiechem niż oczekiwanie na to, że ktoś mi coś dobrego da. Jeśli jeszcze znam kogoś i umiem sprawić mu przyjemność -bezinteresownie – tym większa radość.Ludzie, których napotykam na swej drodze, to ludzie o wielkich sercach i to jest największy i najlepszy zwrot zainwestowanego dobra. Ważne jest, by nie kalkulować naszych uczuć, by nie księgować emocji, bowiem nie jest ważny rachunek zysków i strat, ale to czy jesteśmy szczęśliwi, z tym co robimy. A jak my jesteśmy szczęśliwi, to i życie nabiera dookoła nas barw.