Ja, ty, on, ona, ono…
Czytanie poradników, które wskażą ci drogę do szczęścia, wydaje się być prostym sposobem na jego odnalezienie.
Próbowaliście sobie kiedyś wyobrazić szczęście? Czy jest kobietą, mężczyzną, a może dzieckiem? Jak się ubiera? Czy mierzy się ilością zer na koncie, dyplomem magistra, stopniem naukowym. A może powierzchnią mieszkania lub domu, kolorem nowego samochodu, marką telefonu, laptopa… Można by wymieniać, co raz to nowe jego wyobrażenia i ciekawe czy znalazłyby się na liście takie słowa jak miłość, uważność, wrażliwość.
Ciekawe, czy czuliście kiedyś dotknięcie szczęścia patrząc na szczyty gór, słuchając szumu fal, głęboko oddychając, czytając dobrą książkę, patrząc na ulubiony obraz, pijąc filiżankę aromatycznej kawy czy też oddając się swoim pasjom. Bo ja bardzo często.
Wracając do poradników, to ich pomysłem na twoje dobro jest dbałość o JA. Nic w tym oczywiście zdrożnego, tylko czasem mam wątpliwości, czy tylko JA jestem ważna, czy tylko JA mam się liczyć, czy mam wyrzucić każdego, kto mojemu JA nie pasuje, i z jego zdaniem moje JA się nie zgadza. Radzą nam, by dbać tylko o siebie i nie zakłócać swojego spokoju. Oczywiście nie zaprzeczam, że kocham czasami momenty, w których nikt i nic mi nie przeszkadza – wtedy moja głowa ma wakacje i odpoczywa. Ale jak po każdym urlopie kocham wracać do MY i cieszę się z każdej relacji, jaką udało mi się zbudować. Nie jestem pewna, czy dbając tylko o JA miałabym tylu niezwykłych ludzi wokół siebie, którzy uważnie patrzą na mnie i świat wokół.
Gdy są blisko mnie osoby, które kocham, czuję, że rosną mi skrzydła. Działam wtedy samodzielnie i odważnie, bo wiem, że jestem bezpieczna, ponieważ gdzieś jest KTOŚ, kto mnie wspiera i wierzy we mnie. Może faktycznie czasem nie stawiam granic i moje JA chowa się do szafy, ale wtedy pojawia się ONA lub ON i znów jesteśmy MY.
Zatem nie zapominajmy, że poza JA, jest jeszcze kilka zaimków osobowych.