Ta strona używa cookies Google Analytics.
Czytaj więcej na policies.google.com

Czyli blog o tym, że kręgosłupowi moralnemu może czasem wypaść dysk.

Lista wpisów

Gość

Mój smutek ma się dobrze. Stał się kimś bliskim. Nie zamieszkał ze mną na stałe, ale często przychodzi. Właściwie wpada bez zapowiedzi. Traktuję go jak rodzinę i nie złoszczę się, tylko zapraszam na kawę. Lubi podwójne espresso i ładuje energię, by być ze mną jak najdłużej. Polubił mnie bardzo. Zapytałam go ostatnio co go tak do mnie ciągnie i po chwili zastanowienia odparł, że bezradność i rozczarowanie, czym w sumie mnie nie zdziwił, bo ta pierwsza często mnie w ostatnim czasie dotyka.

Pandemia i wojna na Ukrainie dobitnie potwierdziły to, że jest tak wiele rzeczy, na które nie mam wpływu. Próbuję się odnaleźć w sytuacjach, które już się wydarzyły, ale jest to szalenia trudne, bo zaatakowały z zaskoczenia. Wyobraziłam sobie siebie jako rozpędzony pociąg, który w marcu 2020 roku wjechał z impetem w mur. Zanim go naprawiono, minęło sporo czasu. I niewiele mogło się w tym czasie zadziać. Bezradność oplotła powyginane elementy konstrukcji. I niby można coś tam wytłumaczyć, coś przewidzieć, zastosować jakiś wzór itp. ale rządzi głównie coś i niby… Nikt chyba nie przewidywał, że pandemia zasiądzie na tronie w koronie aż na dwa lata. A jak już panująca królowa zaczęła łagodnieć i coraz mniej ludzi lądowało w lochach lub z wyrokiem, to krwiożerczy władca postanowił dać o sobie znać. I jaki mamy na to wpływ? Żadnego.   

Wracając do smutku, to miał również rację, że towarzyszy mi rozczarowanie. Ludźmi.

Dobrze się dzieje, że smutek czasem wychodzi, bo gdyby tak wprowadził się na stałe, to mogłaby dołączyć do niego współlokatorka – depresja. A nie mam na tyle miejsca, by zamieszkali u mnie we dwoje.

Mam też nadzieję, że pięcioro rodzeństwa smutku nie będzie mnie zbyt często odwiedzać, a właściwie swojego brata. Ich ojciec, Paul Ekman (amerykański psycholog), zidentyfikował sześć podstawowych emocji: smutek, szczęście, złość, zaskoczenie, strach i wstręt. I jeśli odwiedzałoby mnie głównie szczęście, to jestem otwarta na wizyty o każdej porze dnia i nocy, ale pozostałe niech wpadają jak najrzadziej.

Zatem tak sobie siedzimy czasem. Ja i mój smutek. Z filiżanką kawy czy kubkiem herbaty. I nie rozmawiamy. Bo w ciszy lepiej się słucha bicia serca, które odmierza czas.