Daj mu w pysk…
Od kilkunastu dni mam wrażenie, że lęk wszedł do mojego ciała i nie chce go opuścić. Pojawił się niczym niechciany gość (załóżmy ktoś z niezbyt lubianej rodziny :). Miał wpaść na dzień, a został dwa tygodnie. I co z takim zrobić?
Dajesz delikatnie do zrozumienia, że już czas na niego – nic.
Rzucasz mało wybrednymi uwagami – nic.
Apelujesz do rozsądku – nadal nic.
Więc poddajesz się. Znajdujesz mu kąt na strychu i masz nadzieję, że jak najrzadziej będzie się pojawiał w twoim pokoju. Czujesz jednak ciągle, że jest, że choć siedzi cichutko, to czasem wieczorem słyszysz, jak chodzi po strychu wzbudzając twój niepokój. Gdy już zaśniesz, budzi Cię czasem skrzypienie jego łóżka. Wciskasz się w poduszkę i marzysz, by zasnąć. Czasem pomaga, gdy wtulisz się w partnera, który śpi obok. Czasem zadziała lampka wina wypita naprędce przed snem. Czasem…
W ciągu dnia jest lepiej, bo czujesz, że słońce, choćby za chmurami, troszczy się o twoje ciało. Poranek daje nadzieję na kubek melisy na uspokojenie niewyspanych myśli, chwile sam na sam z białą kartką kolejnego projektu, bohaterskie rozmowy z przyjaciółmi, słowa otuchy, których nie zapisujesz i za cholerę nie możesz ich sobie potem przypomnieć, gdy najbardziej Ci ich potrzeba i na przyjemność posiedzenia w kuchni pełnej zapachów i smaków.
Im robi się później, tym bardziej się niecierpliwisz i choć nie chcesz, myszka najeżdża (no sama najeżdża!) na portal informacyjny, który pali się od czerwoności, krzyczy do ciebie, nie daje ci szans na wygraną – wchodzisz w to! I jest już jazda bez trzymanki. News za newsem, statystyki za statystykami, wykresy za wykresami i tylko ten jeden kolor. I choć nie ma szaleństwa w palecie podstawowych i pochodnych kolorów, to czerwień rozpala cię i masz wrażenie, że masz już stan podgorączkowy, a z każdą przeczytaną wiadomością gorączka wrasta.
A gość ciągle w domu, więc jak już skończysz i udasz się na spoczynek, znów słyszysz jego kroki i skrzypienie łóżka.
W końcu już wiesz, że musisz go zaprosić na obiad i porozmawiać, popatrzeć głęboko w oczy i powiedzieć, że nie ma miejsca dla niego w twoim domu i musi wyjechać. A jak ci powie, że jest izolacja społeczna, to daj mu w pysk i wyrzuć na bruk… to tylko lęk.