Ta strona używa cookies Google Analytics.
Czytaj więcej na policies.google.com

Czyli blog o tym, że kręgosłupowi moralnemu może czasem wypaść dysk.

Lista wpisów

Czułość

Mam w sobie wiele uczuć, gdy patrzę dziś na moich rodziców. Głównie towarzyszy mi czułość i miłość, do której kiedyś o wiele trudniej było mi się przyznać.

Nasza historia jest trudna, jak zapewne większości dzieci z mojego pokolenia. Zimny chów i niezwracanie uwagi na emocje towarzyszyły mojemu dzieciństwu. Pamiętam babcię, która przyzwyczaiła się do mojej obecności, ale głównie była babcią mojego brata. Ja byłam dzieckiem niechcianym, które się wydarzyło wbrew jej sugestiom. Czasem dawała mi to odczuć, choć pomagał mamie w opiece nade mną, na tyle, na ile miała na to ochotę. Pamiętam też, jak Tato opowiedział mi, że pojawiłam się na świecie, bo bardzo pragnął mieć córkę. I tak sobie myślę, że od zawsze łączyła nas niewidzialna nić. On, nie okazywał mi uczuć tak otwarcie, ale czułam jak bardzo mnie kocha – w małych gestach da się wyczytać wielkie emocje.

A teraz, gdy w jego życiu pojawił się Pan Alzhaimer, jestem szczęśliwa, że ciągle jest w moim swiecie. Że pamięta, i o dziwo, o wiele częściej mówi, że kocha.

A z mamą, to już inna bajka. Na psychoterapii, była wielokrotnie tematem moich sesji. Wałkowana wzdłuż i wszerz. Mama. Trudna relacja.

Pracowałam, negocjowałam, analizowałam. By poczuć, że przepracowałam. Ale czy można przepracować mamę? Nie wiem. Jednak wiele zrozumiałam, a ta wiedza pozwoliła mi zatrzymać się w żalu nad sobą. Cóż z moim smutkiem mogłam zrobić, poza tym, żeby go przytulić? Czasem myślałam, że pójdę do niej i powiem, jak było mi źle, gdy mówiła, że jestem gruba, że mogę więcej, żebym się postarała. Dziś wiem – chciała dla mnie jak najlepiej, ale nikt nie powiedział jej, jak ma do mnie Mówi, jak wspierać. Na swój sposób chciała dla mnie jak najlepiej i dziś, jak patrzę na nią, wiem, że to prawda. Mama nigdy nie chciała mnie skrzywdzić, a to co czułam kiedyś, to zupełnie inna historia, inny czas, inna bajka. Dziś patrzę na nią i czuję jak moje serce ogarnia czułość. I lęk, bo boję się, że za rok, może dwa, to krzesło może być puste. A może za 10 lat. Nie znamy czasu, który nam pozostał z tymi, którymi kochamy. Więc patrzę na Mamę i Tatę z czułością. Chłonę ich spojrzenia. Zamykam nasze życie w albumach ze zdjęciami, by część chwil pozostała ze mną na dłużej. Przepraszam ich za irytację i złość, która mi czasem towarzyszy, gdy niedosłyszą, zapomną lub nie zrozumieją.

Kocham ich. Bardzo. Patrzę na nich z czułością i miłością. Nie wiem, ile nam czasu pozostało. Ale każda minuta to skarb, który został mi podarowany. Mam nadzieję, że tego nie spieprzę!