Czas na zmiany
Znów długa przerwa spotkała mojego bloga.
Zaniedbany porósł mchem i paprocią :-), ale na szczęście nadszedł czas na prace porządkowe i mam nadzieję, iż kilka machnięć klawiaturą niczym miotłą pozwoli na odświeżenie.
Z kątów muszę też powymiatać kurz, który z czasem, z małego paproszka zamienił się w wielkie, skotłowane kule. To niewyjaśnione sprawy, które zagnieździły się w każdym kącie mojej głowy i przeszkadzają. A ponieważ niezbyt często sprzątam zakamarki mej pamięci, to zaśmiecona jest ona na całego.
Zadałam sobie dziś pytanie jak mam z nimi powalczyć. No bo jak mnie to tak męczy, to trzeba koniecznie temu zaradzić. Życie z duchami przeszłości jest uciążliwe. Raz po raz dają o sobie znać. Szkoda, że nie ma Ghostbusters, którzy zwalczają zjawy z przeszłości 🙂 Ale pal licho, trzeba sobie poradzić samemu i to już teraz, bo ciągle to odkładam i odkładam.
Swoją drogą wiecie co to licho? W mitologii słowiańskiej demon, który uprzykrzał ludziom życie. Miał różnorodne postacie, ale moją ulubioną jest małe, kudłate stworzenie, natomiast jeśli licho występowało jako staruszka, to trzeba było się zdecydowanie bardziej bać, bowiem zdolność niszczenia przez nią dobra była bardzo mocno rozwinięta.
Wracając do porządków, to zaczynam od listów. Do ludzi, którzy w mym życiu zagmatwali, po których pozostał kurz, plamy, zadrapania, jednym słowem żal i smutek. Może powinnam nie ruszać, jak mówią jedni. Olać, jak mówią drudzy. Być ponad to, jak mówią i pierwsi i drudzy. A ja czuję, że zrobiłam już jedno i drugie, a nadal boli. Więc czas na moje domowe sposoby 🙂
A jak się już uporam, i licha i inne demony przeszłości znikną, to zacznę w końcu w pełni oddychać. I nawet smog mi w tym nie przeszkodzi.