Ta strona używa cookies Google Analytics.
Czytaj więcej na policies.google.com

Czyli blog o tym, że kręgosłupowi moralnemu może czasem wypaść dysk.

Lista wpisów

Cienka czerwona linia

Swobodne wyrażanie myśli i opinii to jedno z podstawowych praw człowieka. Choć niejedna władza mogłaby temu zaprzeczyć – w historii wielokrotnie represjonowano tych, którzy odważyli się myśleć, że mogą otwarcie manifestować swoje przekonania.

Wolność słowa to wyjątkowy przywilej, ale i wielka odpowiedzialność. Bywa jednak, że nie potrafimy się z nią obchodzić. Gdyby formułowane w pośpiechu opinie na temat życia innych, ich wyglądu, statusu majątkowego czy prywatnych wyborów pozostawały jedynie myślami – pal licho. Ale one cisną się na usta, wypadają niekontrolowane, jak piłki z maszyny do tenisa, trafiając na oślep i raniąc interlokutora. A mówca? Myśli, że może, bo przecież żyjemy w demokratycznym społeczeństwie. 

I tak epidemia wolnych słów toczy społeczeństwo niczym ciężka choroba. Coraz więcej ludzi zaraża się mową nienawiści, coraz częściej słyszymy wypowiedzi szerzące agresję – jawnie, bez cienia wstydu, a nawet z uśmiechem na ustach. Naruszanie godności człowieka przestaje zaskakiwać. Fake newsy atakują nas z każdej strony, dezinformacja rozprzestrzenia się jak pożar. A wszystko to w imię wolności słowa.

A słowo? Co na to słowo?

Jemu to obojętne, bo to człowiek nadaje mu sens i moc. Może budować mosty między ludźmi lub je burzyć. Może być źródłem piękna i dobra, ale też nienawiści i destrukcji. Odpowiedzialność zawsze leży po stronie tego, kto je wypowiada. Wolność słowa nie jest absolutna – niesie za sobą konsekwencje, o których powinniśmy pamiętać.

Bo pomiędzy wolnością a bezkarnością biegnie cienka czerwona linia.