Za późno?
Zapatrzyłam się. W siebie się zapatrzyłam.
Gdyby ktoś nie znał pojęcia zapatrzenia, to od razu wytłumaczę, za słownikiem języka polskiego: «długo, z uwagą lub z zadumą przyglądać się komuś lub czemuś».
No i jak się tak sobie przyglądałam, to zaczęłam rozmyślać, czy jest już za późno.
Ciśnie się teraz oczywiście pytanie – ale na co? Poeta odpowiedziałby, że na miłość, ale jako żywo, poza rymami krakowsko-częstochowskimi, nie łączy mnie nic z poezją. Zatem na co jest za późno? A może na co nie jest za późno?
Nigdy nie jest za późno na zmiany. W każdej chwili możesz ściąć włosy, zafarbować je na niebiesko, zrobić tatuaż, zrzucić kilka kilogramów (nikt nie mówi, że to będzie proste), zacząć uczyć się chińskiego, tanga argentyńskiego, jazdy na nartach, stać się vege, medytować, uprawiać ogródek – lista jest niekończącą się historią.
Nie jest też za późno na realizację listy marzeń. Skok na bungee? A czemu nie! Wyprawa na ośmiotysięcznik – trudne, ale da się. Lot balonem – banalne. Wyjazd na Madagaskar – wykonalne, choć oczywiście drogie. Tutaj głównie liczą się chęci, konsekwencja i często kasa.
Pracę też można zmienić. Na to w sumie też nie jest za późno. Owszem, niekoniecznie uda się nam zostać kardiochirurgiem czy specjalistą IT, ale jest wiele możliwości, z których można skorzystać, by poczuć się lepiej. Choć wiem też, że ten proces może być bardzo trudny – podjęcie decyzji o zmianach zawodowych wiążę się często z ryzykiem, z barierami w głowie, z odnalezieniem w sobie siły a czasem z pomocą przyjaciela, który pomoże ci posklejać połamane poczucie wartości. Ale nie jest za późno, by powalczyć o swoje marzenia zawodowe lub komfort i bezpieczeństwo w pracy. Warto jednak pamiętać, że przyjdzie czas, gdy metryka faktycznie będzie przeszkodą.
Czy nie jest za późno, mając wiek średni, by zacząć żyć w innym miejscu? Bez ulubionego sklepu koło domu, poczty za rogiem, pani Irenki w warzywniaku, przystanku tramwajowego trzy minuty od domu, ławeczki do medytacji itp. Itd. Zapewne i na to nie jest za późno, tylko trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy tego faktycznie pragniemy.
Schody zaczynają się, gdy diametralnie chcesz zmieniać swoje życie, a kalendarz podpowiada ci, że lat nie ubywa. Wtedy zadajesz sobie pytanie – czy nie jest za późno na takie decyzje. Po co zmieniać coś, co funkcjonowało latami. Może nie najlepiej, czasem źle i ze zgrzytami, ale działało. A co jeśli nie da się już nic zmienić, bo gwarancja się skończyła a części zamiennych nie ma? No można kupić nowe, a nie łatać, zszywać, wiecznie naprawiać.
Zatem jest nadzieja. I chyba faktycznie nie jest za późno. Na co? Na zmiany.