Page 1
Zwykły wpis

Niepoliczalne

W podróżowaniu można odnaleźć sens życia. Odkrywanie świata, który jest poza naszym domem, miastem czy wioską jest doświadczaniem nieznanego. Niezaprzeczalnie znajomość każdego centymetra miejsca, w którym na co dzień żyjemy, szorstkości asfaltu, kształtu drzew, kolorów firanek w oknach domów jest bezpieczeństwem dającym wielki spokój. Każde wychochodzenie poza ustalone, przez nas samych zresztą, granice wiąże się z utratą stuprocentowego bezpieczeństwa. Nie wiemy co będzie za zakrętem. 

A wielu z nas przecież nie lubi zaskoczeń, bo ustabilizowane, codzienne, powtarzalne życie jest jak najbardziej correct.

W podróżowaniu można odkryć, że wychodzenie poza schematy, w których do tej pory żyliśmy, jest niespodziewanie przyjemne. Że lęki, które paraliżują nasze ciało można delikatnie przytulić. Ważne, by niespiesznie. Pośpiech wydaje się nie być dobrym drogowskazem. 

Dla mnie, w podróży na Maderę, odkryciem był szczyt Pico Ruivo. Bo na niego weszłam. Nie chodzę po górach, bo się męczę, gdyż moja kondycja jest delikatnie mówiąc słabawa. Więc pokonywanie drogi, która wiedzie ku górze, staje się trudnością a nie przyjemnością. Nie chodzę po górach, bo się boję, szczególnie miejsc, w których droga wiedzie koło przepaści, a moja rozszalała myślami głowa, podpowiada scenariusze, niczym z filmów grozy. 

Tym razem weszłam, choć start w ciemnej, za przeproszeniem dupie, nie dawał nadziei, że kamienna ścieżka poprowadzi nas wzdłuż pięknych widoków, bo przecież nic a nic nie było widać. A do ciemności doszedł deszcz. Ale poszłam. Małżowinka dzielnie mi towarzyszyła, choć sądze, że dla niego była to droga przez mękę iść w moim tempie. Jednak i ta podróż miała swoje odkrycia. Jego troska, choć czasem wyrażana w sposób kompletnie nieoczywisty, była czułym emocjonalnym dotykiem. 

Gdy doszłam pod szczyt, bo dalsza droga była niemożliwa, zobaczyłam tylko chmury, a najpiękenijszy spektakl świata, jakim jest wschód słońca, chyba został odwołany. Więc po co to wszystko? 

Aż nagle, przed moimi oczami rezegrało się wielki, imponujące i nieziemsko piękne widowisko. Okno pogodowe otwarło się i słońce wypadło z niego jako pierwszoplanowy bohater. Bez słów odegrało rolę czułego kochanka, który otacza swoimi ramionami najukochańszą. Poczułam jakby promienie słoneczne dawały ciepło każdemu fragmentowi mojej duszy. Stałam w zachwycie i jego okruchy chciałabym w sobie pozstawić. 

Więc warto było. 

Gdy wracaliśmy, każda ciemna przepaść, którą narysowałam w swojej głowie, wchodząc, okazała się pełną barw ilustracją. Lęk minął, może został na szczycie? 

Podróżowanie to również liczby. Ilość przejechanych kilometrów, wydanych pieniędzy, przebytych kroków, zaliczonych miejsc na mapie, zatankowanych litrów benzyny. 

Madera okazała się dla statystyk małżowinki miejscem niskich liczb. Przejechaliśmy raptem 450 km, bo wyspa jest po prostu niewielka. Przy 8000 km nabitych w drodze do Portugalii kontynetalnej, to faktycznie słabawo. Ale czy o kilometry chodzi? Czy podróż można zamienić na liczby? Można. Ale warto przyjrzeć się temu, co w statystykach, obliczeniach i tabelkach się nie mieści. 

Niepoliczalne były wszystkie uniesienia brwi od zadziwiania się pięknem świata, zachwyty nad galerią obrazów natury, smaki, które pozostaną we mnie jako okruchy wielkiej przyjemności, niebieskości dające niewiarygodną radość, czułe spojrzenia, dotknięcia rąk, wybuchy śmiechu i bycie w wielkim błękicie razem. 

Zwykły wpis

zagniewana jestem

na życie, co żyć nie pozwala

na miłość, co niemiłością jest

na słowa, co tną nadgarstki  

na niewiarę i nieufność

na obiecanki cacanki

a potem

nic

Zwykły wpis

Okruchy

położyłam miłość na stole

pokroiłeś ją ostrym nożem

a gdy już się nasyciłeś

pozostawiłeś tylko okruchy 

może je posprzątam

a może skleję

Zwykły wpis

Utkana

Tkanina, z której utkany był mój rok, zmieniała swoje faktury i kolory. Splot osnowy z wątkiem tworzył fantazyjne wzory, które otulały mnie tworząc bezpieczną przystań. Mogłam się wtedy schować, jak pod ciepłym kocem. Często jednak pojawiały się szorstkie w dotyku sploty wstydu oraz złości a potem nici pełne szarości i wtedy następowały dni, gdy utkana byłam  ze smutku. Bezradność mieszała się tęsknotą za nieosiągalnym spokojem w sercu.

Bywały chwile, gdy ktoś zupełnie obcy pociągał za nitkę i cała, misternie utkana tkanina stawała się szpulką nici i trzeba było od nowa pleść historię.

Nie wiem, jakie kolory, wzory pojawią się w nowym roku. Wiem, że jak zawsze moja tkaniana utkana będzie z emocji, a obraz, który chciałabym upleść nosić będzie tytuł „relacje”. Bo to one tworzą moje życie, mój każdy rok, a ten, który już jutro się rozpocznie, będzie zamykającym i otwierającym kolejny rozdział mojej historii, w której rodzina i przyjaciele są pierwszoplanowymi bohaterami. 

I choć bywam utkana ze smutku, to wiem, że zawsze znajdzie się ktoś, kto mnie otuli miłością.

Zwykły wpis

tik-tak, tik-tak

Tam, gdzie szkiełko i oko rządzą, nie ma miejsca na wolność a gorset dobrego wychowania odbiera mi oddech. Rozum podkłada mi nogę, gdy serce każe biec.

Gdy miasto śpi, niecierpliwie czekam na jakiś znak. Ale nic się nie dzieje.

Gdy w końcu zasypiam, budzik, niczym wiertło, rozsadza mi głowę, a ja niedospana, niedoczekana, niedokochana zaczynam dzień.

Rzucam słowami w klawiaturę, składam słowa w zdania, które nic nie znaczą i dławię się uśmiechem. Wrzucam do zmywarki złość i łzy a potem oczyszczona słucham, jak wskazówki cierpliwie odmierzają mój czas. Tik-tak, tik-tak, tik-tak.

Niedoczekanie moje, niedokochanie moje.

Zwykły wpis

nieMoc

Nie umiem przenosić gór. Nie mam mocy teleportacji, telekinezy, nie umiem zamienić ołowiu w złoto. Żadna ze mnie alchemiczka czy superbohaterka.

Mam w sobie niemoc. Niemoc bezsilności. Niemoc bezradności. Moce, które odbierają moce.

Jest taki moment w życiu, w którym stajemy naprzeciwko bólu, rozpaczy, cierpienia. Choroby i śmierci.  

I niewiele możemy. Lub nic nie możemy.

Całą naszą sprawczość szlak trafia.

Miotamy się z pomysłami, dobrymi radami, szukamy w internetach, zagadujemy na grupach, czytamy artykuły, książki, łapiemy każdy strzęp usłyszanej rozmowy, zaczynamy wierzyć w cuda, choć do tej pory zaprzeczaliśmy wszystkiemu, sięgamy po każdy dostępny, choćby i magiczny sposób, by pomóc. Zapominamy czasem zapytać się, czy ktoś chce tej naszej miotaniny. Ale tak trudno jest odpuścić życie.

I nie wiem, czy to troska, czy to miłość, czy zaślepienie, a może egoizm.

Wiem tylko, że z czasem przychodzi moc uznania naszej niemocy. A poza tym istnieje jeszcze nadzieja.

Zwykły wpis

jak zatrzymać

gdy tak schowa się głęboko

zniknie na chwil kilka lub na dłużej

zostawi

klucze

okruchy w pamięci

kurz na niedokończonych listach

smutek

zamknie drzwi

odejdzie

Zwykły wpis

nie wiem

nie wiem

ile zostało

oddechów

poranków mglistych

nocy nieprzespanych

uczuć niekreślonych

myśli niespokojnych

smutków najciemniejszych

spojrzeń ukradzionych

marzeń niespełnionych

i nie chcę wiedzieć

ale ciągle chcę być

po tej stronie